słodka, mała kawiarnia trochę na uboczu plaży.
spotkanie
w Korei, jeśli ktoś ma psa to, jest na ogół coś pudlatowato-włochate, małe i szczekliwe (lub też jaki pan, taki pies ^^), na ogół średnio przyjazne. Ale ten szczeniak, (póki szczeniak) fajnie się zaprezentował w swoim kubraczku do tego był rudy -
do tego fotogeniczny ;D
potem poszłam cos zjeść, a że Gangneug jest na Wschodnim Wybrzeżu to i dania "morskie" są w dużych ilościach. Ja zjadłam 회(hłe - surowe ryby) z ryżem i jak widać w misce są składniki podobne do tych co w bibim i albap, czyli suszone glony, troche warzyw, sałata, cebula i do tego sos z czerwonej ostrej papryki w occie. Na około miski oczywiście "pancian'y"

Cenowo było droższe od tego co można zjeść w "restauracji" podobnego kroju w Seulu, no ale wszyscy wiedzą, że Seulska kuchnia smaku nie ma, gdyż tempo życia każe posiłki robić w trymigi. A zanim ryby ze Wschodu dojadą do kuchni w Seulu, tracą wiele ze smaku.
tutaj z ryżem i sosem octowym, zaraz zostanie razem DOBRZE wymieszane (chociaż muszę przyznać, że ile razy mieszam podchodzi kelnerka i poprawia moje mieszanie

)
drzewo, z elektryczna "sakurą" ㅇㅇ
już w drodze powrotnej zeszłam trochę z kursu, gdyż zobaczyłam malutką (niezamieszkałą?) świątynię niedaleko jeziora:)
potem jeszcze wdrapałam się na górkę do kolejnej świątyni, z ładnym widokiem na jezioro.
bardzo lubię, gdy żołnierze lub też inni "poważni" panowie mają jakiś element rysunkowo-kultowy, na ogół przeznaczony dla trochę młodszych. Tutaj z torebką z "the Simpsons"

ㅋㅋ